wtorek, 29 stycznia 2013

Boy-Żeleński

- Panie opracujecie publicystykę. - pani doktor przydzieliła nam temat, a my tylko kiwnęłyśmy głowami i zapomniałyśmy o tym, bo "zaliczyć" temat miałyśmy pod koniec semestru. Ów koniec semestru właśnie nastąpił i chcąc-nie chcąc wybrałam się do biblioteki wypożyczyć wskazane pozycje. W tym zbiór artykułów Tadeusza Boya-Żeleńskiego "Reflektorem w mrok". Gdy otrzymałam tę książkę do rąk, zwątpiłam. Bite 600 stron tekstu napisanego maczkiem. Rozsiadłam się więc wygodnie i zaczęłam czytać. Wstęp Andrzeja Z. Makowieckiego nie zapadł mi specjalnie w pamięć. Natomiast to co po nim następuje...



Tadeusz Boy-Żeleński pisze o Młodej Polsce i Przybyszewskim, Wyspiańskim i jego meblach, o cyganerii krakowskiej, o księżach i ich zakłamaniu, o małżeństwach i rozwodach, o aborcji i prawach kobiet, o kochankach, zwyczajach i języku, o literaturze i literackich pomnikach. A pisze o tym wszystkim w taki sposób, że lektura jest prawdziwą przyjemnością - autor wykazuje się ogromnym poczuciem humoru, teksty nacechowane są inteligentną złośliwością, ironią oraz autoironią. Ponadto poruszane tematy są przedziwnie aktualne - większość felietonów mogłaby zostać napisana również dziś i nie straciłaby nic ze swej aktualności. Warto też zaznaczyć, iż pomimo dość krótkich form, jakimi są prezentowane w książce artykuły, autorowi udaje się doskonale oddać nastroje, sylwetki lub wydarzenia, często nakreśliwszy je tylko kilkoma słowami.
Nauka do zaliczenia stała się dla mnie prawdziwą przyjemnością, dzięki lekturze owej pozycji. Inteligentny humor autora, jasny język, ciekawa tematyka - wszystko to wpłynęło na tak pozytywny odbiór owego dzieła. Duża ilość anegdot i zróżnicowanie artykułów, pod względem poruszanych zagadnień, sprawiają, że czyta się szybko i łatwo.
Jedyny artykuł, który mnie "zmęczył" traktuje o Mickiewiczu. Mało mi było tam humorystycznych uwag, a tekst zdawał się ciągnąć. Cała reszta jednak zdecydowanie zasługuje na uwagę i jest lekturą przyjemną.

3 komentarze:

  1. To wlasnie wydanie z charakterystyczna okladka mam w domu w Polsce. czesto do Boya wracam. Nie tylko do slynnych " Slowek "... ale i innych ksiazek tez.
    Przypomnial mi sie nie tylko Boy ale i dom . Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na potwierdzenie trzeba było zrobić Tobie zdjęcie jak się chichrasz czytając to przed gabinetem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Boy mógłby to zaliczanie trochę inaczej interpretować, w końcu lubił prowokować... Do dziś mógłby zawstydzać tradycjonalistów.

    OdpowiedzUsuń