niedziela, 21 kwietnia 2013

Szlakiem pałaców powiatu gryfickiego


- Kiedy wreszcie zabierze nas pani na wycieczkę!- moi szóstoklasiści już od kilku tygodni niecierpliwili się i domagali spełnienia jesiennych obietnic ( bo też opowiadając im co jakiś czas o swoich rowerowych wyprawach „narobiłam im smaka”) .
Skoro wiosna zawitała już do nas na dobre wypadało obietnicę spełnić. Umówiliśmy się zatem na sobotę. Pogoda była wymarzona- słońce, lekki wiatr, niezbyt ciepło. Trasę wybrałyśmy w córkami nie za trudną, żeby naszych dzieciaków nie zniechęcić, ale ciekawą, taką, która stanie się punktem wyjścia do kolejnych wypraw.
Powiat gryficki może pochwalić się sporą ilością starych zamków i pałaców. Może nie tylko co w Dolinie Pałaców na Dolnym Śląsku, ale i tak da się przygotować cykl wycieczek śladem dawnej świetności tej ziemi.
Zaczęliśmy od dwóch położonych niedaleko Trzebiatowa- Dargosławia i Uniestowa. Gdy poprzednim razem odwiedziłyśmy pochodzący z 1890 r. pałac w Dargosławiu nie przedstawiał się on rewelacyjnie, ale był zabezpieczony. Pojawił się nawet tubylec, który poinformował nas, że znajdujemy się na terenie prywatnym, a on „tu pilnuje”. Tym razem nikogo nie interesowała nasza obecność. Co wcale nie wydaje się dziwne, jeśli spojrzymy na zdjęcia.


Opłakany stan pałacu bardzo nas zasmucił, chwilę popatrzyliśmy na ruinę, przyjrzeliśmy się zaniedbanemu ogrodowi pałacowemu i ruszyliśmy do Uniestowa. Po drodze czekała nas jeszcze góra Baranica, którą dzieciaki będą długo wspominać.

W Uniestowie czekała nas kolejna niemiła niespodzianka, bo i ten pochodzący z połowy XIX w. dwór, do niedawna jeszcze zamieszkały , teraz popada w ruinę, a po mieszczącym się obok parku jeżdżą traktory.

Przejechaliśmy przez wioskę , która zdaje się być położoną na końcu świata i zapomniana przez Boga i ludzi.
Betonowymi płytami dojechaliśmy do kolejnej wsi- Siemidarżna. O jakże odmiennie wygląda to miejsce w porównaniu z poprzednimi! Zadbane obejścia, odrestaurowane pieczołowicie domy, prawie dworki, wyremontowana za unijne pieniądze droga- widać gospodarskie podejście.
Niestety za wsią piękna droga się kończy…
Ostatnim etapem wycieczki był jaromiński las- miejsce o tyle ciekawe, że sto lat temu posadzono tu rzadkie odmiany drzew iglastych- jedlice i daglezje.
Dzieciaki wróciły do domów zmęczone, ale zadowolone, czemu dały wyraz komentarzami na facebooku;)

Na kolejną wyprawę umówiliśmy się do Cerkwicy i Otoku, o którym już pisałyśmy.

sobota, 6 kwietnia 2013

Dzikie gęsi i rower

Pogoda  nareszcie wiosenna, więc po południu wsiadłyśmy z Marzeną na rowery i pojechały w siną dal, czyli do Gryfic (tylko droga była trochę okrężna). Jechałyśmy już jakiś czas, gdy nagle usłyszałam krzyk dzikich gęsi i... nieartykułowane krzyki Marzeny. Zdenerwowana zapytałam:
- Co się stało?
- Co to za dźwięk? -spytała zdezorientowana Marzena.
- Dzikie gęsi wracają- wiosna idzie!
- Na pewno? Uff... bo ja myślałam, że to mój nowiutki rower tak skrzypnął!
Po chwili śmiałyśmy się obie.
- Tak, to były tylko dzikie gęsi. A może na któreś siedział Nils Krasnoludek?
- Kto? 
- Nils Krasnoludek, bohater "Cudownej Podróży" Selmy Lagerlof. 
- A... opowiedz, proszę!
- Był sobie mały chłopiec. Bardzo niegrzeczny. Pewnej niedzieli rodzice poszli do kościoła, a on miał pilnować kur i gęsi na podwórku. Po jakimś czasie chłopca odwiedził krasnoludek. Nils nieładnie się wobec niego zachował i karzełek zamienił chłopca w podobnego do siebie skrzata. Krasnoludek zniknął, a Nils zaczął go szukać, bo przestraszył się, że rodzice wrócą, a on będzie taki maleńki. 

Wybiegł na podwórko, gdzie zobaczył niesamowitą scenę: nisko nad ziemią przelatywało stado dzikich gęsi. Ptaki wołaly do swoich domowych kuzynek:"Lećcie z nami, niech żyje wolność". Domowe gęśi tylko spojrzały w górę i dalej skubały trawę w obejściu. Tylko młody gąsior, chluba gospodarzy z tęsknotą patrzył na odlatujące stado. Nagle zatrzepotał skrzydłami, próbując unieść się nad ziemię. Nils chciał mu to udaremnić, bo co by sie stało, gdyby rodzice zobaczyli, że nie upilnował gęsi! Niestety, był przecież tylko krasnoludkiem. Złapał gąsiora za nogi, a ten mimo zwiększonego ciężaru wzbił się w powietrze. Nim Nils się obejrzał szybował już razem z gąsiorem ponad domem i wioską. 

- Tak zaczyna się niezwykła przygoda Nilsa Krasnoludka. - zakończyłam opowieść.
- A kolejne przygody za pięć kilometrów?
- No właśnie. - uśmiechnęłam się.


Jechałyśmy dalej, podziwiając ulubiony bukowy las, mokradła. Opowiedziałam jej dalsze losy Nilsa, zwłaszcza legendę o Vienecie- mieście samolubnych i zachłannych kupców. 
Nim się obejrzałyśmy były Gryfice.
Niestety, nasza ulubiona "Czekoladowa Lokomotywa" była nadal zamknięta. Wróciłyśmy wiec na deptak i tam w niewielkiej cukierni zjadłyśmy słodkości.


Potem ruszyłyśmy dalej, pokonywałyśmy kolejne kilometry rozmawiając o rowerach, asfalcie, planach i marzeniach...
Ostatnie kilometry były już dosyć trudne- w nogach miałyśmy prawie 70 km. I zauważyłyśmy,  jak szybko zapominamy o bólu, jaki towarzyszy pokonywaniu ekstremalnych odległości, że jazda przynosi nam tyle frajdy, iż już następnego dnia nie pamiętamy, o tym że maratony to nie tylko radość i satysfakcja, ale także często pot i łzy.



środa, 3 kwietnia 2013

Wyniki candy rocznicowego

Wyniki postanowiłyśmy ogłosić dziś - przedwczoraj mogłyby zostać uznane za żart. ;)

Tak więc przystępujemy do wyczytywania zwycięzców. (W każdym chyba konkursie, w którym brałam udział - a wierzcie mi, było ich naprawdę dużo - w tej chwili następowała pełna napięcia cisza.)

Najpierw chciałabym ogłosić, iż przyznałyśmy dwie nagrody pocieszenia w formie drobiazgów biżuteryjnych, które powędrują do Marioli i Sol, autorek odpowiedzi, które przypadły nam do gustu i utwierdziły nas w przekonaniu, że dobrze ustalamy kolejność rzeczy ważnych i ważniejszych.

Nagroda główna, czyli bransoletka, książka i Zapiśnik:


trafią do Małgorzaty Chrobak, której odpowiedź naprawdę nam się spodobała - nie dość, że napisana z sensem i przemyślana, to nawet trzymająca rytm i rym. :)

Wszystkim biorącym udział gorąco dziękuję, a zwyciężczyniom serdecznie gratuluję i proszę o kontakt mailowy (mytopeja@gmail.com) w celu ustalenia szczegółów dot. wysyłki upominków. :)