wtorek, 13 sierpnia 2013

Pierogi z jagodami

- Lubię to swoje życie.- stwierdziła Chuda wpatrując się w liście swojej ziołowej herbatki.
Uśmiechnęłam się znad osypanego mąką wałka do ciasta.
Był poniedziałkowy poranek, siedziałyśmy w kuchni. Ona jadła śniadanie. Ja robiłam obiecane pierogi z jagodami. Wykorzystujemy czas na pogaduchy. Obie zaczynamy pracę ok. 10.00, więc rano możemy trochę pogadać- niedługo ja będę wychodziła do pracy o 6.45 a ona wróci do Szczecina. Zatem każda chwila spędzona razem wydaje nam się cenna i ważna.
 Tym razem było o szczęściu, o tym, że wystarczy zaakceptować to, co mamy, dostrzegać piękno w drobnych szczegółach, cieszyć się z rzeczy błahych, by być szczęśliwym. 

Pierogów przybywało, powoli brakowało już miejsca na stolnicy, a my snułyśmy swoje rozważania.
Po dziewiatej na stole leżało 128 pierogów z jagodami. Ja byłam dumna ze swojego dzieła, a Chuda zadowolona, że w czasie wakacji jednak zje swoje ulubione danie. 

Nie pytajcie mnie, jak się robi pierogi. Na moje potrzebowałam ponad 1 kg mąki, dwa jajka, dwie szklanki wody i ponad litr jagód. A do wykrawania pierożków mam taki zmyślny przyrząd w kształcie lejka. Bardzo ułatwia pracę.


3 komentarze:

  1. Z tym cieszeniem się drobiazgami to wcale nie takie łatwe..., ale trzeba próbować i już, bo życie nawet nie będziemy wiedzieć kiedy nam przemknie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A jakie ładne brzeżki mają! te pierogi! cieszenie się drobiazgami jest ważne, one takie małe radości, a składają się na wielkie szczęście:-)

    OdpowiedzUsuń