niedziela, 23 listopada 2014

Listopadowa szarość

Przeglądając zdjecia uświadomiłam sobie, ze ostatni raz widziałam słońce... 11 listopada, gdy z Gui wybrałam się na spacer. Od tego momentu niebo przybrało jednostajną szarą barwę...
Do dziś. Gdy tylko na chwilkę zza chmur wyjrzało nieśmiało słoneczko, zabrałam psa na spacer po parku.






Pies się wybiegał a ja nazbierałam szyszki, buczyny i patyki na świąteczne dekoracje, które wykonuję z dziećmi w czasie zajęć plastycznych. Na razie mamy mnóstwo figurek z masy solnej.



Co jeszcze się dzieje?
Odczarowuję szarość rękodziełem. Maluję pastele, wyszywam swoją słowiańską suknię.

6 komentarzy:

  1. no jeżeli to Twoje dzieło, no to jestem pełna podziwu..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje, Consek, więcej znajdziesz tu : https://plus.google.com/photos/117183766815930747129/albums/5849325689631726769

      Usuń
  2. ja też odczarowuję ale jakoś marnie. szaro i już . Buziaki Aniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas dziś był piękny poranek z tęczą, a potem... lipa... znów szaro.

      Usuń
  3. "Wyszywam moją słowiańską suknię" ... zabrzmiało ciekawie, mam nadzieję ujrzeć ją przy jakiejś następnej imprezie; zdążysz przez zimę? pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W jednej wystąpię już za tydzień w czasie świątecznego kiermaszu, druga- odświętna jest w trakcie wyszywania :)

      Usuń