wtorek, 31 marca 2015

Szczecińskie wschody i zachody

Z Szczecinem związana jestem od niecałych pięciu lat, kiedy to przyjechałam tu na studia. Robiłam to niechętnie, ale wygoda zwyciężyła i nie wybrałam oddalonego od domu Wrocławia czy Krakowa. Mój związek ze Szczecinem z początku nie zapowiadał się najlepiej - nie zdążyłam przekonać się do niego w czasie szkolnych wycieczek z malutkiego Trzebiatowa do, jak wtedy myślałam, Wielkiego Miasta. Niewiele Szczecina zresztą wówczas zobaczyłam - największe wówczas istniejące centrum handlowe było głównym celem takich wypraw. Kino czy teatr? To tylko przy okazji, ważniejsza była świątynia konsumpcjonizmu. 

poniedziałek, 30 marca 2015

Wycieczka po Ziemi Gryfickiej

Tytuł taki, bo innego pomysłu nie miałam, a przecież większość moich rowerowych wycieczek odbywa się po Ziemi Gryfickiej, bo tu przecież mieszkam. No czasami zahaczam o powiat kołobrzeski, kamieński i inne pobliskie ziemie, ale i tak jeżdżę przede wszystkim po Powiecie Gryfickim.

piątek, 27 marca 2015

O mojej pastelowej galerii

Nie mogę o sobie napisać, że malowanie było moja pasją od zawsze, ba nie mogę nawet napisać, że plastyka była moim ulubionym szkolnym przedmiotem. Nic z tych rzeczy. Przez wiele lat wydawało mi się, ze nie umiem malować, a ulubionym przedmiotem  była królowa nauk- matematyka. 

wtorek, 24 marca 2015

Poszukiwanie wiosny w Szczecinie

21 marca w Szczecinie był zimny, mokry i nieprzyjemny - zupełnie nie przypominał tak długo wyczekiwanej wiosny. Robert był cały dzień w trasie (240 km na rowerze), ja spędziłam więc dzień w kuchni - upiekłam chleb i ciastka zbożowe, zrobiłam naleśniki na niedzielny obiad. Czekając na jego powrót obejrzałam jeszcze "Czarownicę" z Angeliną Jolie. 
Niedziela za to przywitała mnie promieniami słońca o 7 rano uniemożliwiającymi dalszy sen (do spółki z zapachem gotowanej kapusty - Robert zaczyna już przygotowywać wielkanocny bigos). Już rano podjęliśmy decyzję o wyjściu na spacer, zjedliśmy więc wczesny obiad i ruszyliśmy.


niedziela, 22 marca 2015

Ja swoje, a Bóg swoje...

Po sobotniej wichurze i plusze nie zostało śladu. Niedziela budziła się pogodna i rześka, powietrze pachniało wiosennie, droga wołała mnie... Przygotowałam mapę ( na trasy drukuję sobie mniejsze fragmenty, żeby zajmowała mało miejsca), zainstalowałam kamerkę i licznik. Ruszyłam przed siebie. Cieszyłam się błękitnym niebem i wonią mokrej ziemi. Nim się obejrzałam minęłam Gryfice. Celem mojej wycieczki było Resko a potem powrót tak, by licznik pokazał ponad 100 km.

sobota, 21 marca 2015

I zabrzmiała muzyka...

Oglądaliście zaćmienie słońca? Na pewno. Chyba wszyscy oglądali. Wiosnę powitaliście? Pewnie!
My też. W szkole zorganizowaliśmy ognisko z paleniem Marzanny i obserwowaniem zaćmienia. Dzięki temu dzieciaki miały szansę obejrzeć to niesamowite zjawisko. Było pochmurnie, więc nawet domowe sposoby ochrony wzroku pozwalały na oglądanie podróży Księżyca. 

piątek, 20 marca 2015

50 km wolności

15.15. Wpadam do domu. Na dworze świeci słońce, wiatr prawie nie wieje. Do zachodu kilka godzin.
Rzadko zdarza się, bym po pracy znalazła czas na rowerową wycieczkę, dlatego te wyjazdy w środku tygodnia zawsze postrzegam jako dodatkowo podarowane godziny, kilometry wolności.

niedziela, 15 marca 2015

Bieg Zaślubin- kibicowałam biegaczom

plakat ze strony datasport- firmy pomiaru czasu.
Każdy powód , by ruszyć się z domu jest dobry. Z takiego założenia też wyszłam o poranku, gdy zdecydowałam, ze mimo nie najlepszej pogody pojadę do Kołobrzegu. W połowie marca obchodzimy rocznicę. No własnie czego? Tu na Pomorzu mamy z tym problem.

piątek, 13 marca 2015

Przyjedź na Rembrandta

- Przyjedź, pójdziemy na Rembrandta - kusiła Chuda, odkąd dowiedziałyśmy się, że Muzeum Narodowe będzie prezentowało "Pejzaż z miłosiernym Samarytaninem".
Trochę trwało, nim wreszcie znalazłyśmy dogodny termin na spotkanie w Szczecinie.  Umówiłyśmy się na intensywną sobotę.

wtorek, 10 marca 2015

Czym jest szczęście? - rozwiązanie konkursu.

Czym jest szczęście zapytałam swoich uczniów, nim omówiłam z nimi powiastkę A. de Mello "Zadowolony rybak".  Odpowiedzi moich 11-latków były bardzo przemyślane i dojrzałe. Najczęściej dzieci odpowiadały, że szczęściem jest rodzina, dom i przyjaciele.Kilkoro uczniów napisało, że szczęście to posiadanie pasji i możliwość rozwijania się w określonej dziedzinie.

Miesiąc temu zapytałyśmy Was, co rozumiecie pod pojęciem szczęścia. Otrzymałyśmy mnóstwo ciekawych odpowiedzi.
Wy także podkreślałyście rolę rodziny w budowaniu własnego szczęścia, ale także możliwość osobistego rozwoju, równowagi w życiu, stabilizacji.
Jak widać odczuwanie szczęścia jest niezależne od wieku. I co budujące - mamy podobne priorytety w wieku 10 i 50 lat !
Ale teraz już nie trzymam Was w niepewności. Z okazji Dnia Mężczyzny pozwoliłam Ślubnemu wcielić się w rolę "sierotki" i wylosować jedną osobę (nie mogłyśmy  zdecydować się, która definicja najbardziej nam się podoba).

Zwycięzcą została Trajbajowa - autorka bloga :"Siedem Światów". Do niej też wyślemy główną nagrodę.
Naszą setną fanką na facebooku była p. Halina Kania, dla której także mamy niespodziankę.
Wreszcie licznik złapała Marchevka, do której też wysłana zostanie niespodzianka.
Wszystkie panie prosimy o kontakt mailowy lub facebookowy w celu ustalenia adresu do wysyłki.
I jeszcze drobny prezent do pobrania.