czwartek, 30 czerwca 2016

Dziś będzie o praniu

Nie oszukujmy się. Nie lubię prać. Jeszcze bardziej nie lubię wieszać mokrego prania, a szczytem nielubienia jest prasowanie. Nikt nie wmówi  mi, że prasowanie uspokaja. Mnie NIE uspokaja i już.

Niestety nikt jeszcze nie wymyślił ubrań, których prać nie trzeba. Na szczęście wymyślono pralkę i coraz lepsze środki piorące.
I środkach piorących teraz będzie, a dokładnie o chusteczkach do prania. Prawdę mówiąc, jako istota bez telewizora nie miałam pojęcia, że istnieje takie coś jak chusteczki zapobiegające farbowaniu.
Aż do momentu gdy pojawiła się kampania #złapkolor platformy rekomenduj to.
Paczka ambasadorska firmy K2r mile mnie zaskoczyła zawartością. Ilość chusteczek Colour Catcher pozwala obdarować wszystkich moich znajomych!
Przejdźmy jednak do samego produktu. Użycie takiej chusteczki jest banalnie proste. Wrzuca się ją do pralki razem z praniem. W czasie prania to, co mogłoby przebarwić nasze ubrania ląduje na chusteczce, zapobiegając wkurzającym niespodziankom. Tyle teoria. W praktyce- użyłam już kilku chusteczek, za każdym razem wrzucając coś co mogłoby ulec przebarwieniu. Chusteczki robiły się różnobarwne, natomiast pranie wyglądało całkiem nieźle. Nawet moja biała bluzeczka prana z jasnobrązowymi spodniami pozostała bielusieńka, chociaż chusteczka przybrała podejrzanie brązowy kolor. Podobnie  kolorowe hafty na brązowej sukni słowiańskiej nie zszarzały, a chusteczka zrobiła się sinoniebieska.

Mam nadzieję, że wraz z chusteczkami skończył się mój odwieczny problem białych skarpetek i bielizny zawieruszonych w tzw. ciemnym praniu. (ech... czemuż ich nie było, gdy moja śliczna różowa bielizna wyprała się z granatowymi dżinsami?)


7 komentarzy:

  1. Och... prasuję tylko to, co muszę w danej chwili ubrać, a pamiętam żelazko mojej mamy, które miało duszę. Ta gorąca dusza kiedyś chciała spaść mi na nogę.

    A co ma wspólnego z praniem Konstanty Ildefons Gałczyński?
    W miejscowości Pranie (w leśniczówce) znajduje się jego muzeum.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Janku, takie dusze wyjmowane pogrzebaczem w pieca pamiętam. Wtedy prasowanie było naprawdę trudną sztuką. Teraz jest (przeze mnie) zapomniane. Nic nie prasuję. Dbam jedynie o rozprostowanie „wyjściowych” T-shirtów przy ich suszeniu. Wygoda i oszczędność czasu dzięki rezygnacji z tej niepotrzebnej czynności, chociaż akurat w tym moja żona ma inne zdanie. Jak to kobieta..

      Usuń
  2. Nie masz telewizora?? Toś mi siostrą, Anno, zwłaszcza, że nie lubisz prasowania.
    "Złotą" myśl o uspokojeniu w czasie prasowania wypowiedział pewnie ten sam mędrzec, który stwierdził, że praca uszlachetnia. A te szmatki wydają się faktycznie dobrym pomysłem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z telewizorem to jest tak- stoi mebel i się kurzy. Ja nie wiem jak to to działa, a Ślubny w Izerach chatkę remontuje, więc telewizji nie ma komu oglądać. Jakbym Ci siostrą nie była, to byśmy się w tych Internetach nie spotkali! 😃

      Usuń
  3. Używamy chusteczek do białego i do kolorów z Rossmanna - bardzo skuteczne i pozwalają na znaczne oszczędności w proszkach i czasie, nie mówiąc o niezafarbowanych rzeczach - nie wiem czy te są lepsze albo gorsze, ale na pewno prawie dwa razy droższe. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością, no chyba, że ma się chusteczki w ramach kampanii ambasadorskiej! Gdyby nie platforma Rekomenduj.to, pewnie nigdy bym po produkt nie sięgnęła.

      Usuń
  4. Kiedyś dostałam kilka takich chusteczek, chyba były dołączone do jakiegoś proszku do prania. Uwielbiam prać i wykonywać wszelkie domowe mokre prace, więc segregacja i bawienie się z praniem jest dla mnie raczej przyjemnością, ale skuteczność chusteczek na pewno wykorzystam, gdy się wyprowadzę i prania będę mieć zdecydowanie mniej. Wtedy już się nie będę bawiła w "kolorowe jasne" i "kolorowe ciemne" tylko wszystko razem. Fajne i praktyczne :)

    OdpowiedzUsuń